Zamknij

Pierwsza podróż z niemowlakiem czyli jak się do tego zabrać…

Za nami pierwsze dwie podróże z niemowlakiem (Edit: już trzy podróże, od napisania tego tekstu udało nam się polecieć z Liwią do Albanii). Pewnie daleko nam do ekspertów w tej dziedzinie, ale doszliśmy do wniosku, że może warto podzielić się i naszym doświadczeniem. Liwka w podróży wzbudziła dość dużą sensację i zainteresowanie, my dostaliśmy szereg pytań o to, jak planować podróż z dzieckiem, co zabrać czy czego się wystrzegać. Mam ogromną nadzieję, że przynajmniej na część tych pytań udało mi się tu odpowiedzieć.

Przed wylotem na Seszele sama miałam milion pytań: jak minie lot, co spakować, jakie leki zabrać, ile ubranek, co jest niezbędne, a co lepiej zostawić? Przeczytałam cały Internet, ale na sporo pytań nie znalazłam odpowiedzi.

Nie jesteśmy ekspertami z rodzicielstwa. Liwia jest z nami dopiero dziewięć miesięcy. Jeszcze się poznajemy i co tu dużo mówić codziennie nas czymś zaskakuje. Traktujcie więc ten post jako kierunek, w którym można podążać i uczcie się na naszych błędach. Nie jest to jednak prawda jedyna i każde dziecko (tak jak i każda mama) na wszystko może reagować inaczej. W kwestii opisanych leków, jakie znalazły się w naszej apteczce, kierowaliśmy się zdaniem naszego pediatry i pediatry naszych przyjaciół. Polecamy przed podróżą skonsultować listę leków z Waszym lekarzem.

Czy moje dziecko jest już gotowe na podróż?

Pytanie, które zadawaliśmy sobie jeszcze przed porodem i które spędza sen z powiek wszystkim podróżującym rodzicom. Nie ważne czy wasza pociecha ma miesiąc, czy rok, jeżeli jest to pierwszy wspólny wyjazd, to będzie on jedną wielką niewiadomą. Decyzje o podróży łatwiej podejmują rodzice, którzy wcześniej dużo jeździli po świecie i sami widzieli wiele par z dziećmi. Pamiętam jak na promie w Tajlandii, spotkaliśmy parę z Europy z malutkimi bliźniakami i wielkim, podwójnym wózkiem. Byłam wtedy w szoku, że to w ogóle możliwe. Ja ledwo ogarniam swój plecak, a oni jeszcze mają dwójkę maluszków. Wtedy też uświadomiłam sobie, że podróż z małym dzieckiem jest możliwa i nie ma tu w zasadzie żadnych ograniczeń.

A czy Wasze maleństwo jest gotowe na podróż? Jeżeli Wy jesteście na to gotowi to ono także. Jeżeli Wasze dziecko jest zdrowe i dobrze się rozwija to nic nie stoi na przeszkodzie, aby przez jakiś czas rosło na innej szerokości geograficznej. Wszak wszędzie na świecie są dzieci.

Nie widzę sensu rozpisywać się na temat wyboru kierunku, czasu lotu czy panujących na miejscu temperatur. Są setki możliwości i każdą należałoby rozpatrzyć indywidualnie. Ja bardzo chciałam, abyśmy na pierwszą podróż wybrali coś niedaleko i w Europie. Miałam poczucie, że będę się wtedy czuła pewniej i bezpieczniej, zwłaszcza jeżeli chodzi o lot i opiekę medyczną. Wojtek jednak postanowił rzucić nas na głęboką wodę i kupił bilety na Seszele. Drugim razem też nie było lepiej, bo Nowy Jork okazał się dalekim kierunkiem. Byłam jednak spokojniejsza o kwestię opieki medycznej, bo przynajmniej nie wylądowaliśmy w głuszy na środku oceanu.

Niemowle lata za darmo – nic bardziej mylnego.

Przyjęło się mówić, że dziecko do lat dwóch traktowane przez linie lotnicze jako niemowlę, lata za darmo. Niestety mało jest prawdy w tym stwierdzeniu. Są dwie szkoły praktykowane przez linie lotnicze: dzieci płacą stałą stawkę (tanie linie lotnicze) lub procent liczony od podstawowej ceny biletu (linie regularne). Przyjmuje się, że dziecko do lat dwóch podróżuje na kolanach rodziców. Jeżeli jednak chcemy, aby miało swój fotel, to musimy wykupić bilet w regularnej cenie.

  • WizzAir — niemowlę od 14 dni do 2 lat płaci za bilet od 35 zł do 119 zł i musi ono siedzieć na kolanach rodzica. Jednej osobie dorosłej może towarzyszyć tylko jedno dziecko do lat 2. Jeżeli cena biletu dla osoby dorosłej wynosi mniej niż 27 EURO, to cena biletu dziecka będzie wynosiła tyle samo. Dodatkowo niemowlę korzysta z tzw. pierwszeństwa wejścia na pokład (wraz z nim korzystają z tego przywileju dwie osoby dorosłe) oraz z szybkiej ścieżki przejścia kontroli bezpieczeństwa.
  • Ryanair — niemowlę od 8 do 23 miesięcy płaci za bilet 120 zł. Niestety przewoźnik nie pisze nic na temat tego, jakie przysługują nam korzyści. Prawdopodobnie jak w przypadku WizzAir będzie to pierwszeństwo wejścia na pokład.
  • EasyJet — niemowlę od 14 dni do dwóch lat płaci za bilet 121 zł.

W przypadku lotów regularnymi liniami lotniczymi zawsze płaciliśmy za Liwię procent naszych cen biletów. Jest to kwota około 10% ceny biletu dla osoby dorosłej. Pamiętajcie, że większość linii lotniczych zezwala na podróż dziecka w foteliku samochodowym, ale należy mieć wtedy wykupione osobne miejsce. Do tego fotelik musi spełniać szereg norm.

Pierwsi czy ostatni czyli kiedy wejść na pokład.

Będąc z dzieckiem, w większości linii lotniczych, przysługuje nam pierwszeństwo wejścia na pokład. Nie każdy jednak chce z niego skorzystać. Dlaczego?

Wchodząc jako pierwsi wydłuża się nam czas oczekiwania w samolocie. To czasami długie oczekiwanie w ograniczonej przestrzeni, wysokiej temperaturze i sporym ruchu wokół. Za to możemy spokojnie się usadowić, rozebrać i co ważne w przypadku tanich linii lotniczych: schować nasze bagaże. Pamiętam, kiedy raz weszliśmy do samolotu na samym końcu. Nie było szans schować nigdzie naszych plecaków (my zawsze mamy przy sobie wszystko, bo latamy tylko z podręcznymi). W całym tym zamieszaniu nasze plecaki i torba z rzeczami Liwki wylądowały gdzieś na końcu samolotu.

Może więc lepiej wejść na końcu?

Na pewno spędzimy w samolocie o kwadrans krócej. Jeżeli mamy kiepskie miejsca lub jesteśmy rozsadzeni, wejście na końcu daje nam szansę szybko zająć lepsze fotele. Jednak tu też są minusy: musimy przeciskać się przez przejścia pełne ludzi, którzy w popłochu szukają miejsca na swoje bagaże. Szansa na to, że znajdziemy miejsce w schowku nad naszymi głowami, jest bliska zeru. Jeżeli nie siedzimy na skrajnych miejscach, musimy przeciskać się koło naszych sąsiadów. Z dzieckiem na ręku trudniej jest się rozebrać, zwłaszcza kiedy wokół jest mało miejsca. Raz jeden zdarzyło mi się, że pan siedzący obok zaproponował, że potrzyma Liwię, abym mogła się rozebrać i schować swoje rzeczy. Niestety w większości przypadków (i wtedy, kiedy na czas lotu jesteśmy rozdzieleni), musimy sobie radzić sami.

My odkąd latamy w trójkę, wybieramy wchodzenie na pokład na początku. Mamy czas na to, aby się rozłożyć, rozebrać, pozapinać i przygotować do karmienia. Wyjątkiem był lot powrotny z Albanii, wchodziliśmy na końcu bo Liwia spała mi na rękach. Mieliśmy miejsca w osobnych rzędach i wchodząc od razu zapytaliśmy czy możemy usiąść w pierwszym wolnym rzędzie.

Samolot a wózek

Każda linia lotnicza zezwala na zabranie bezpłatnie wózka dla dziecka. Niektóre linie pozwalają na to, aby wziąć ze sobą bezpłatnie drugi przedmiot (np. łóżeczko turystyczne lub fotelik samochodowy). Nie ma reguły, w którym miejscu wózek musimy oddać. Jeżeli nie jest on nam potrzebny na lotnisku, warto go oddać razem z bagażem rejestrowanym i odebrać na taśmie z bagażami.

Przeważnie jednak wózek jest nam niezbędny na lotnisku i każdy chce oddać go jak najpóźniej. Wówczas albo oddajemy go przy wejściu do rękawa, albo pod schodami samolotu. Po wylądowaniu powinien nam zostać zwrócony w tym miejscu, w którym go oddaliśmy. Właśnie: powinien. My mamy za sobą już kilka różnych miejsc z których odbieraliśmy wózek:

  • został nam oddany pod schodami samolotu
  • odebraliśmy go w rękawie, przy samych drzwiach samolotu
  • wózek stał przy wyjściu z rękawa i wejściu na korytarz lotniska
  • wyjechał na taśmie przeznaczonej do wydawania specjalistycznego sprzętu (narty, rowery)
  • wózek wyjechał na taśmie z bagażami głównymi

Pamiętajcie, że wózek należy oznaczyć przy odprawie lub na stanowisku odprawy bagażu. W przypadku odprawy online i lotu tylko z bagażem podręcznym wózek można oznaczyć przy bramce do wejścia do samolotu. I tu UWAGA! Przy lotach z przesiadkami (na jednym bilecie), kiedy czeka Was kilka lądowań, musicie zaznaczyć wyraźnie, aby wózek był wypakowany z samolotu za każdym razem. My o tym zapomnieliśmy i lecąc do Nowego Jorku, mieliśmy dwie długie przesiadki bez wózka.

A jaki wózek zabrać? Taki, jakim wygodnie jeździ się Wam na co dzień i taki, który szybko się składa. Lecąc na Seszele, zabraliśmy spacerówkę, mimo że Liwia jeszcze nie siedziała. Uznaliśmy jednak, że będzie jej wygodniej (i chłodniej) jeździć w rozłożonej na płasko spacerówce. Tym bardziej, że w gondoli dziecko niewiele widzi. No i spacerówkę można było złożyć bez wypinania siedziska. Lecąc do Nowego Jorku, zabraliśmy do wózka śpiworek i to był strzał w dziesiątkę. Nawet nie wyciągaliśmy go przy nadawaniu wózka, tylko składaliśmy wszystko razem. Dzięki temu nie mieliśmy dodatkowej rzeczy, a Liwia nie marzła podczas długich spacerów.

Co zabrać na pokład?

Odpowiem Wam krótko (a po 15 lotach mamy już jako takie doświadczenie) minimum rzeczy i to, co najpotrzebniejsze. Czyli? My praktykujemy pakowanie Liwii do osobnej torby i to się świetnie sprawdza. Każda mama ma swoją ulubioną torbę z milionem przegródek. Jeżeli jeszcze tata umie tam wszystko znaleźć, to już jest bajka. Dlaczego osobna? Kiedy będziecie biec do WC szybko ogarnąć „dwójkę” (zanim Wam wszystko zacznie kapać na podłogę), to już będziecie wiedzieć. I co najważniejsze: torbę dziecka schowajcie pod fotel nie do schowka nad głową. Zobaczycie, że wiele razy będzie trzeba po nią sięgnąć JUŻ. Najczęściej wtedy, kiedy świeci się sygnalizacja: zapiąć pasy.

Do tego dla nas dodatkowym atutem jest to, że taką torbę możemy zapiąć na wózku. Dla nas w czasie zwiedzania zarówno Seszeli, jak i Nowego Jorku taka torba na różne potrzebne rzeczy byłą świetną sprawą.

A co do tej torby wsadzić:

  • Pieluchy (rzecz niezbędna i obowiązkowa) ile? Więcej niż Wam się wydaje. Nie wiem czemu, ale np. nasza Liwia uwielbia w czasie lotu brudzić więcej pieluch niż zazwyczaj. WizzAir fajnie napisał na swojej stronie — jedna pieluch na jedną godzinę lotu. I nie eksperymentujcie. Zabierzcie te pieluchy, które sprawdzają się Wam na co dzień. Nie wiem tylko co napisać wielomamom, bo ja się nie odważyłam nigdy zabrać do samolotu pieluszek wielorazowych.
  • Mokre chusteczki — Przynajmniej opakowanie. Pamiętajcie, że woda w samolocie jest wątpliwej jakości, więc o myciu pod nią niemowlaka raczej zapomnijcie. Nie nadaje się ona też do mycia zabawek. Do czego przydadzą się chusteczki? Nie trzeba wymieniać: do pupy, rączek, buzi, wyczyszczenia siebie, fotela, ubranka, zabawki, przetarcia czoła, buta, podłogi, stolika etc.
  • Podkład — my zabieramy jednorazowy, który używamy, dopóki się nie ubrudzi. Nie jesteśmy miłośnikami podkładów wielorazowych (tzw. mat) dlatego, że jeżeli przy przewijaniu się pobrudzą, to stają się nieprzydatne. 
  • Zapasowy komplet ubranek (włącznie ze skarpetkami). My zabieramy już dwa komplety, bo podczas parunastu godzin lotu nasze dziecko potrafi ubrudzić wszystko, co ma na sobie. Nie wiem, dlaczego tak się dzieje, ale zazwyczaj po starcie samolotu trafia nam się „dwójka”, po której musimy zmieniać nawet skarpetki.

Picie i jedzenie:

  • tu sprawa zależna jest od sposobu karmienia i wieku. Najprościej jest do szóstego miesiąca w przypadku dzieci karmionych piersią. Wszystko mamy przy sobie, nic nie trzeba płukać, czyścić, odgrzewać. Zero kłopotów.
  • Po skończeniu 6 miesięcy zabrałabym tylko wodę do picia, bo uważam, że moje dziecko wytrzyma lot tylko na kp.
  • Jeżeli chodzi o dzieci karmione butelką, to każda mama wie, co musi ze sobą zabrać i zapewne jest to zestaw używany na co dzień w domu. Z racji tego, że Liwia jest bezbutelkowa, to my nie podejmujemy się dawania rad, co zabrać przy karmieniu mlekiem modyfikowanym. Pamiętajcie, że w samolocie bez problemu dostaniecie wrzątek lub zostanie Wam podgrzane jedzenie dla dziecka.
  • W przypadku starszych, jedzących dzieci na pewno dobrze sprawdzą się małe przekąski, owoce, tubki z musami i wszystko to, co dziecko jada na co dzień.
  • Pamiętajcie, że lecąc z niemowlęciem czy dzieckiem, możecie wnieść a lotnisko i do samolotu butelki z wodą i jedzeniem. Zostaną one dodatkowo sprawdzone w trakcie kontroli bezpieczeństwa (są specjalne urządzenia do badania cieczy, ale ponoć na niektórych lotniskach kazano mamie próbować zawartości butelki).
  • Zabawki — my wyznajemy zasadę, że im mniej, tym lepiej. Liwia (i pewnie większość dzieci) najlepiej bawi się tym, co zabawką nie jest. U nas sprawdza się wszystko: butelka po wodzie, torby foliowe, breloczki, części ubrania, biżuteria. Nie puszczamy Liwii bajek, więc wystrzegamy się telefonu w czasie lotu, ale też nie wykluczamy, że kiedyś sięgniemy i po to koło ratunkowe. Książeczki, naklejki, rysowanki zapewne świetnie sprawdzą się przy starczym dziecku. Weź ze sobą to, co zajmuje malucha i coś nowego. Na miejscu na pewno znajdziecie jakieś fajne, nowe zabawki.

Co jeszcze warto mieć przy sobie?

  • Pieluszka tetrowa/bambusowa — ma milion zastosowań.
  • Śliniak przy mniejszym dziecku i takim, które akurat zaczyna ząbkować.
  • Kocyk i podusia — tak zabieramy cienki kocyk bambusowy i małą świnkę — poduszkę. I tak większość czasu te rzeczy jeżdżą w wózku, więc nie są dla nas dodatkowym obciążeniem.
  • Żel antybakteryjny — nie jestem jego miłośnikiem, ale są sytuacje, w których trzeba nim umyć ręce albo odkazić zabawkę.
  • Maść – to, co na co dzień używamy do smarowania pupy.
  • Lek przeciwbólowy i sól morską — gdyby przypadkiem maleństwu zaczęło się coś dziać. Raz Liwia w czasie lotu bardzo nam płakała. W żaden sposób nie mogliśmy jej uspokoić. Nie mogliśmy wykluczyć bólu ucha lub ząbkowania więc podaliśmy jej lek przeciwbólowy. Dlatego uważam, że warto taką rzecz mieć pod ręką, Co do soli morskiej to trzeba pamiętać, że w samolocie jest bardzo suche powietrze. Sól morska do nawilżenia nosa przyda się każdemu.

I UWAGA! TORBĘ Z TYMI RZECZAMI UMIESZCZAMY POD SIEDZENIEM NAPRZECIWKO, A W TORBIE MAMY WORECZEK STRUNOWY/KOSMETYCZKĘ/WOREK, W KTÓRYM SĄ: MOKRE CHUSTECZKI, PODKŁAD, PIELUSZKĘ I MAŚĆ. CZYLI TO, CO PORYWAMY, KIEDY BIEGNIEMY SZYBKO PRZEBRAĆ MALUCHA.

Co zapakować do dziecięcego bagażu

Wszystko zależy gdzie, na jak długo i jak duży bagaż mamy. My pakujemy się zawsze w podręczny, więc jesteśmy mocno ograniczeni z ilością. Jednak jeżeli taka ilość rzeczy starczyła nam na dwa tygodnie na Seszelach i tydzień w Nowym Jorku to chyba nie ma co przesadzać.

  • Ubranka — ilość zależy od tego, czy zamierzacie na miejscu prać, czy nie. Ja na Seszele brałam komplet ubranek na każdy dzień, ale i tak ciągle prałam. Nie opłacało się brać długich rzeczy poza tymi niezbędnymi na podróż. Reszta jak najcieńsza i jak najbardziej przewiewna (w ogóle na taki upał nie sprawdziły się body). Detergenty do prania biorę w niewielkiej ilości i dokupuje na miejscu. Ręczników nie zabieram (prócz jednego z mikrofibry na plażę), korzystamy z tych hotelowych.
  • Kosmetyki — Sprawdzony żel do mycia ciała, coś nawilżającego (najlepiej też po opalaniu), używana na co dzień maść. Obowiązkowo krem z filtrem. Seszele nauczyły nas, aby zabierać go z domu (nawet małe opakowanie), bo ceny w niektórych miejscach mogą powalać. Na Seszelach krem do opalania to wydatek rzędu około 150 zł. My jesteśmy kosmetycznymi minimalistami, więc nic więcej w przypadku Liwii nie używamy. Pakuje jeszcze nożyczki do paznokci, bo bez nich ani rusz. Pamiętajcie – kosmetyczne eksperymenty zostawcie na czas pobytu w domu.
  • Zabawki — te, które bierzemy na podróż, reszta co w ręce wpadnie lub kupujemy coś, co jednocześnie będzie pamiątką. W przypadku starszych dzieci pewnie sprawa ma się trochę inaczej. Napiszemy o tym za jakiś czas.
  • leki – patrz niżej
  • Warto rozważyć (w zależności od kierunku) moskitierę na wózek lub/i folię przeciwdeszczową.
  • Nosidło lub chusta — Oczywiście da się przeżyć wyjazd bez (my do NY nie zabraliśmy nic z tych rzeczy, na Seszelach raz skorzystaliśmy z nosidła). Kto na co dzień korzysta z tych udogodnień to i tak nigdzie się bez nich nie ruszy.
  • Repelenty (środki na owady) – oczywiście jest tu spory wybór, ale należy pamiętać, że wszystko to, czym spryskamy nasze dzieci, trafi na ich rączki, a później do buzi. Po wybór czegoś z dobrym składem odsyłam na blog Sroka o.

LEKI DLA DZIECKA NA PODRÓŻ

Pierwsza sprawa: warto przed wyprawą, zwłaszcza w tropikalne regiony, miejsca o odmiennym klimacie, innej florze bakteryjnej i innych popularnych chorobach, udać się z maleństwem do swojego pediatry. To on zna Wasze dziecko i najlepiej dopasuje Wam listę leków. Nasza pani doktor nie przepisała nam antybiotyku „na wszelki wypadek”, uznając, że jeżeli będzie konieczność jego podania, to tym samym będzie konieczne udanie się z dzieckiem do lekarza. Koniec i kropka. Zdaniem naszego lekarza nie ma leczenia antybiotykiem na własną rękę na końcu świata. Co więc wkładamy do apteczki:

  • leki przeciwbólowe (dostosowane do wieku dziecka): ibuprofen i paracetamol (tak, my zabieramy zarówno Nurofen Forte jak i Pedicetamol), czopki,
  • ząbkowanie: maść na bolące dziąsła i coś homeopatycznego (my mamy Camilia)
  • nos/gardło, czyli pierwsze objawy przeziębienia: zabieramy nebulizator (mamy mały przenośny i bezprzewodowy sprzęt, który zawsze lubię mieć przy sobie), sól fizjologiczna (zwykła i ta mocniejsza nebu-dose), sól morska, nasivin baby (katar). plastry aromactiv (przynajmniej 2 szt), argentin-t (spray do gardła)
  • problemy z brzuszkiem: probiotyk (w przypadku zmiany flory bakteryjnej podajemy go około dwóch tygodni przed wyjazdem), espumisan
  • dezynfekcja/rany/skóra: antybiotyk w maści, octenisept lub woda utleniona w żelu (peroxygel), plastry/gaziki/samodzielne plastry-szwy
  • pantenol na wypadek oparzeń słonecznych
  • lek antyalergiczny (przeciwhistaminowy) – na wypadek pojawienia się alergii lub uczulenia. Może być doustny lub w żelu. My zabieramy fenistil (krople o działaniu przeciwświądowym i przeciwuczuleniowym)
  • elektrolity – saszetki z płynem do rozpuszczania w wodzie, niezbędne w przypadku odwodnienia (lub jego ryzyka)
  • książeczka zdrowia dziecka lub przynajmniej jej kopia/zdjęcia

O czym jeszcze pamiętać?

  • dokumenty – czyli rzecz święta! Paszport lub dowód osobisty. Przed wyjazdem zrób zdjęcie i wrzuć na maila, będziesz miał dostęp z każdego miejsca na świecie, choć jeszcze nigdy nie słyszałam czy to komuś przydało
  • ubezpieczenie – zgodnie z zasadą „Strzeżonego Pan Bóg strzeże” i jak to się mówi: ubezpieczenie jest po to aby nic się nie stało. Nie żałuj paru złotych więcej i nie skąp na kosztach leczenia i transportu. Ubezpieczając się zaznacz, że zależy Ci na dobrym, medycznym ubezpieczeniu małego podróżnika
  • karta EKUZ – jeżeli podróżujesz po Europie to pamiętaj aby też znalazła się w Twoich dokumentach
  • poświęć kilka chwil na poczytanie czy w miejscu w którym jedziesz panują jakieś zagrożenia, epidemie i jak wygląda tam system opieki medycznej
  • jeżeli bardzo martwi Was pierwszy lot samolotem – wybierzcie krótszą trasę i taką z minimalną ilością przesiadek. My pierwszy lot zaliczyliśmy z jedną przesiadką i 10 godzinnym lotem i okazał się on naprawdę bezproblemowy. Nie ma więc reguły.
  • karm w czasie startu i lądowania. Jest to sposób na to aby maluszkowi nie zatkały się uszy.
  • zabierz zapasowy smoczek lub gryzak
  • ubierz Was „na cebulkę”
  • przed startem zapytaj obsługi o to w której toalecie jest przewijak, w większości samolotów nie jest on bowiem w każdej kabinie
  • w czasie startu i lądowania dziecko przypinane jest pasem do Twojego pasa. Nic się nie martw, nawet przypięte dziecko da się karmić. Tylko w AirCanada na trasie pomiędzy Kanadą, a USA nie dawano pasów ale kazano trzymać dziecko w pozycji pionowej, przodem do siebie.
  • pytaj… jak coś Cię niepokoi lub budzi Twoje wątpliwości. Pytaj przed podróżą i w jej trakcie.
  • nie bój się prosić o pomoc. Z dzieckiem jest łatwiej i naprawdę każdy będzie chciał Wam pomóc.
  • ciesz się podróżą. Dziecko czuje to co Ty. Twój spokój i radość to jego szczęśliwa podróż.
Podziel się linkiem:

Komentarze

  1. Asia
    Asia
    21 stycznia, 2021 11:07 am Odpowiedz

    Świetny artykuł! Zapisany do ponownego przeczytania przed naszą pierwszą podróżą 😉 Mam jeszcze pytanie odnośnie wodny na Seszelach. Kupowaliście dziecku w sklepie czy przegotowywaliście z kranu? Pozdrawiam

  2. 26 listopada, 2020 10:50 am Odpowiedz

    Bardzo przydatny i wartościowy wpis 🙂 Pozdrawiamy! Piękne zdjęcia!

  3. 19 sierpnia, 2019 1:57 pm Odpowiedz

    Bardzo przydatny wpis, choć dla mnie podróże z niemowlakiem były prostsze niż z starszymi dziećmi

  4. Aleksandra Załęska
    Aleksandra Załęska
    19 sierpnia, 2019 11:30 am Odpowiedz

    Świetne porady, na pewno dla wielu rodziców jak znalazł. My zamiast wózka, do samolotu zabieraliśmy chustę 🙂 I dzięki niej nie musiałam się martwić co z wózkiem, a przyznam szczerze, że tego, że zgubię wózek obawiałam się najbardziej.

  5. 27 lipca, 2019 10:26 am Odpowiedz

    Bardzo dobrze przemyślany i skonstruowany wpis. My lecieliśmy z rocznym synem tylko z Berlina do Warszawy Na tę chwilę nie wyobrażam sobie dalekich podróży z dzieckiem, dlatego podziwiam ludzi, którzy się na to decydują

  6. 20 lipca, 2019 10:14 am Odpowiedz

    No muszę przyznać, że podziwiam was i jednocześnie kibicuję. Dla mnie podróż z małymi dziećmi choćby po Polsce to spory wyczyn bo ciągle piętrzą się jakieś problemy do rozwiązania, które trzeba nagle i natychmiast rozwiązać 🙂 Także brawo wy 🙂

    • 20 sierpnia, 2019 11:32 am Odpowiedz

      Mam podobne odczucia. Zawsze się boję, że zdarzy się jakiś wypadek, albo nawet samochód zatrzyma na drodze i nie będę sobie potrafiła poradzić z maluszkiem.

  7. Paulina
    Paulina
    17 lipca, 2019 11:46 am Odpowiedz

    Uwielbiam wasz.blog tym.bardziej teraz.gdy mamy dzieci w tym.samym wieku;) apropo ryanair i easyjet jest mozliwoac zaplacenia za dziecko.taniej niz.120 zl!.przykład: jezeli bilet dla.doroslego wynosi np.70.zl to wtedy kupujemy bilet dla niemowlaka jak.dla.doroslego a.w.imie i nazwisko wpisujemy EXTRA INFANT potem kontaktujemy sie telefonicznie badz na chacie.w ciagu 24 h od zakupu biletu z.dana linia i oni.zmieniaja za.darmo a dzieki temu dziecko ma.mniejsza oplate i.extra siedzenie . Do tego nadal przysluguje nam wszyatko.tak jak.dla infanta.

  8. Paulina Wu
    Paulina Wu
    15 lipca, 2019 4:57 pm Odpowiedz

    Czyli jednak się da – świetny wpis, wiele przydatnych informacji.

  9. 15 lipca, 2019 3:52 pm Odpowiedz

    Bardzo przydatny wpis także dla osób, które dopiero planują rodzicielstwo i kochają podróże. Nie chciałabym rezygnować z wyjazdów gdy już będę mieć swoje pociechy. Takie wpisy mnie zdecydowanie podnoszą na duchu.

  10. 15 lipca, 2019 3:43 pm Odpowiedz

    Temat wyczerpany! Dobrze wiedzieć, że realnie jest dopłata do biletu dla dziecka w samolocie. Też zastanawiałam się kiedy wejść na pokład, zawsze wchodziliśmy na końcu, ale to czasy sprzed dziecka. Narazie podróżowaliśmy pociągiem kilka razy. Bałam się jak to będzie i wyszło… super! Chce się więcej i dalej!

    • Gosia
      Gosia
      18 lipca, 2019 10:36 pm Odpowiedz

      No to też tu się podzielę: w EasyJet podróżując z dziećmi pierwszeństwo wejścia na pokład dostaje się z urzędu. W przeciwieństwie do Ryanair nie ma obowiązku wykupu miejscówek a podczas odprawy online rodzinom i tak przydzielane są miejsca obok siebie (oczywiście w miarę możliwości). Dodatkowo standardowy bagaż podręczny jest już w cenie biletu. Obsługa za każdym razem podchodziła do nas ze szczególną troską, co nie ukrywam było miłą odmianą po poprzednich doświadczeniach z liniami Ryanair..

Zostaw komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *